Ale w dzień sobie wynagrodziłam. Nie, nie ilością ani innym niż planowałam jedzonkiem. Jadłam kolorami.
Jem na niebieskich talerzach, bo gdzieś kiedyś wyczytałam, że ten kolor pomaga w zmniejszeniu apetytu.
A kolorowe jedzonko pięknie na nich wygląda.
No i teraz robię to co też bardzo lubię. Układam sobie menu na jutro.
I śniadanie:
1 kromka żytniego chleba i odrobinka masła. Tak aby pozalepiać dziury. Ale masło musi być.
1 jajko ze szczypiorkiem . Pomidor.
Kubek kawy z łyżeczką płaską miodu.
Pieczone jabłko z łyżeczką dżemu brzoskwiniowego .
1/2 szklanki naturalnego jogurtu z łyżką wiórków kokosowych.
Lunch:
Zupa krem z pieczarek dodatkiem tartego sera i kopru.
Obiad:
2 małe ziemniaki z koperkiem
Brukselka posypana niewielką ilością wysmażonego wędzonego boczku
2 sadzone jajka.
Kolacja:
1 plaster pieczonego indyka
Pikle z domowej spiżarni. Papryka, ogórki, patisony, pory , pomidorki koktajlowe, rydze.
1 kromka żytniego chleba z odrobiną masła.
1 szklanka zielonej liściastej herbaty z owocami pigwowca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz